Przypadki chodzą..Bilans #2

                                                                                                     







Niektórzy wierzą w los, inni w przypadki. Jeszcze inni mają religię lub przeznaczenie. Ja od niedawna sądzę, że mam pecha. Telefon mi spadł, ekranik pękł i nie działa. Naprawa - 200 złociszy. I gdzie ja teraz będę liczyć ile jem?
Ledwie pamiętam co jadłam wczoraj na śniadanie, a co dopiero robienie bilansów tygodniowych..Będę moje dziennie spożycie wrzucać tutaj. Może do momentu aż telefon zmartwychwstanie, może dłużej. Nie chce nikomu wmuszać moich nawyków żywieniowych, nie są do końca zdrowe, zdaję sobie z tego sprawę, ale mimo wszystko nie zamierzam ich zmieniać. Póki co. 

Zazwyczaj w pochmurne dni jestem nostalgiczna. Zbliżająca jesień podwaja efekt nostalgii.
Zazwyczaj w pochmurne dni jestem głodna. Ciągle szukam czegoś co mogło by zaspokoić.
Zazwyczaj pochmurne dni są leniwe, ten był inny. Choć niekoniecznie nadzwyczajny.
Zleciał w chwilkę, o jedzeniu nawet nie pomyślałam. Czy to dobrze? No cóż, bilans się zgadza, choć jakość jedzenia pozostawia wiele do życzenia.









  


Niby dobrze, sama nie wiem co o tym myśleć. Wolałabym bardziej zdrowo...wiadomo. A zjadłam same przetworzone rzeczy. Tragedii nie ma. Dodatkowo to aero..zjadłam produkt nie mleczny pierwszy raz od kilku miesięcy. Nie warto. Od jutra będę dobrą weganką jak zwykle. :) 

Szykuję recenzję książki, blog będzie o wszystkim co dzieje się w moim życiu, nie tylko o tym co jem ;) Bardzo chciałabym też zacząć naukę fotografii ( zwłaszcza stylizacji jedzenia) i dzielić się wynikami mojej pracy tutaj, ale muszę z tym poczekać.. Cierpliwość najcenniejszą z cnót! 


Zapraszam Was na mojego tumblra!  


Olga

Lubię słuchać deszczu i chrupać marchewki. Miło mi, że Twoja osoba trafiła do mojego fiołkowego zakątka. Otul się w kocyk i poczuj się jak w domu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz